Spis treści:
Informacje klasowe
Inne strony o I LO
Rekomendacje kulturalne
Kanał RSS
o kanale RSS
|
|
Kraków, 6 lutego 2004 - Taco.
W Taco zajêlismy strategiczne miejsce pod ¶wink±.
Wszystkim nam doskwiera³ g³ód, A¶ka stwierdzi³a, ¿e co¶ powinni¶my zje¶æ. Krzysiek spojrza³ na ni± gro¼nie. Tylko takie ma³e co nieco, pokaza³a rêkami.
To mo¿e co¶ wyczarujemy? - za¶mia³ siê Krzysiek - wystarczy zamkn±æ oczy, wyobraziæ sobie jak±¶ potrawê i powiedzieæ zaklêcie "stoliczku nakryj siê", ha, ha, ha!
Ada¶ skupi³ siê i to mocno, ale jako¶ tak wewnêtrznie i bezproduktywnie, nie mo¿na by³o odgadn±æ o czym marzy ale chyba nie o jedzeniu...
Asia skupi³a siê jako¶ tak subtelniej i konkretniej, nie by³o w±tpliwo¶ci o czym marzy.
Kapusta, kiszona kapusta, to by³o najlepsze w Nowodworku.
Gdy Wojtek to zobaczy³, to dosta³ ataku ¶miechawki. Kapusta, ale jaja, kapusta, ja nie mogê, kapusta. Nie lepsze nachios?
Krzysiek spojrza³ na Wojtka jako¶ tak dziwnie.
Niespodziewanie pojawi³ siê kelner z talerzem kapusty, meksykañskiej kapusty. Jak siê okaza³o, meksykañska kapusta by³a bardzo podobna do banana z lodami i kawa³kiem pomarañczy. Asia wykona³a jednak z i¶cie chirurgiczn± precyzj± ciêcie i dokona³ siê podzia³ meksykañskiej kapusty na dwie idealnie równe porcje.
Przed Wojtkiem znienacka pojawi³o siê nachos. Wojtek zachowa³ siê dzielnie i spróbowa³ tej wyszukanej potrawy.
Jak widaæ z Wojtka kawa³ ch³opa i skutecznie powstrzymuje odruch wymiotny, za co siedz±cy po drugiej stronie stolika byli mu ogromnie wdziêczni.
Ada¶ d³ugo próbowa³ co¶ wyczarowaæ ale bezskutecznie, co wyra¼nie cieszy³o sponsora tego spotkania. A mo¿e Ada¶ ca³y czas my¶li o czym¶ innym?
Nagle z drugiego koñca sali dobieg³y jakie¶ g³uche uderzenia, przeplatane z rynsztokowymi przekleñstwami, wcale nie meksykañskimi. Okaza³o siê, ¿e to jaki¶ ubrany na czerwono osobnik wali³ g³ow± w mur, krzycz±c "do cholery, tu zawsze by³ kominek". Okaza³o siê, ¿e w czasie remontu okno zosta³o zamurowane i có¿, g³ow± muru nie przebijesz, nawet przystrojon± w czerwon± czapkê.
Nie da siê ukryæ, ¿e wysi³ki ubranego na czerwono jegomo¶cia spotka³y siê z zainteresowaniem i sympati± naszego stolika, a nawet pad³ pomys³ by siê za³o¿yæ czy go¶ciu przebije g³ow± ten mur czy nie.
Jegomo¶æ dalej siê szamota³, krzycz±c "zamuruj± kominy i cz³owiek siê nie mo¿e wyrobic z prezentami przez parê miesiêcy". Po kolejnym odbiciu siê od muru, jegomo¶æ rozejrza³ siê pó³przytomnym wzrokiem po sali i dostrzeg³ swoj± szansê w drugim koñcu sali. Szansa by³a dla odmiany zakratowana.
Krata to nie mur i ju¿ przy trzeciej próbie jegomo¶æ znikn±³ w czelu¶ciach okna z krat± w zêbach i okrzykiem "jabadabadu". Czas by³o siê zbieraæ, bo na dalsze atrakcje nie by³o co liczyæ, a im bli¿ej by³o do p³acenia rachunku tym oblicze sponsora stawa³o siê jakby markotniejsze. Ada¶ dalej czarowa³.
Po wyj¶ciu trochê siê ukulturalnili¶my ods³uchuj±c hejna³. Za zakrêtem naszym oczom ukaza³ siê przedziwny widok. W oknie na drugim piêtrze szamota³ siê znajomy czerwony osobnik. Tym razem bezskutecznie walczy³ z zabezpieczeniami antyw³amaniowymi i próbowa³ wyj±æ ca³e okno z futryn±.
Po chwili jegomo¶æ odpad³ od okna i ³upn±³ w asfalt. Rozleg³ siê potworny krzyk. Ale nie by³ to krzyk bólu ale rozpaczy. "Z³odzieje, ukradli moje sanie zaprzê¿one w reni... to jest w rowery, w magiczne rowery z napêdem choinkowym!" Faktycznie, mimo "antyz³odziejki" sanie zniknê³y, nie wiedzieli¶my jednak co to za magiczne rowery, zastêpuj±ce renifery.
Za kolejnym zakrêtem zagadka siê rozwi±za³a. Tajemniczy rower z napêdem choinkowym zosta³ w³a¶nie wystawiony do sprzeda¿y przez jakiego¶ pasera i to po cenie obni¿onej o 70%, choæ napêd by³ chyba zgodny z ustaw± o biopaliwach, a bak, jak widaæ, nape³niony "pod korek".
Chcieli¶my skorzystaæ z okazji i udaæ siê tym magicznym rowerem na przeja¿d¿kê po nowych krakowskich mostach i wiaduktach, niestety okaza³o siê, ¿e meksykañska kapusta jako¶ dziwnie wp³ynê³a na Asiê, króra coraz bardziej odchyla³a siê od pionu. Dopiero solidne wsparcie przez kolegów z klasy i pomocna d³oñ jednego z nich doprowadzi³y Asiê z powrotem do pionu. W tej sytuacji przeja¿d¿ki rowerem, nawet magicznym, by³yby ryzykowne i zrezygnowali¶my z nich.
Ale co siê odwlecze to nie uciecze, czerwony jegomo¶æ pewnie jeszcze bêdzie siê d³ugo b³±ka³ w tych okolicach i za miesi±c mo¿emy spróbowaæ jeszcze raz.
Kole¿anki i Koledzy. Nastêpne spotkanie ju¿ 5 marca. Przybywajcie LICZNIE A GROMADNIE.
(22.02.2004)
Mariusz
|