Wywiad z Markiem Zgórniakiem.

Władze miejskie wychodzą z założenia, że się nie dyskutuje, bo dyskusja odbiera im możliwość podejmowania szybkich decyzji
Marek Zgórniak
- mówi dr hab. Marek Zgórniak z Instytutu Historii Sztuki Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Krzysztof Fijałek: Przed rokiem głośno było o postawieniu bez zezwolenia pomnika Skargi, a mimo to monument stoi.
Marek Zgórniak: Pozwolenie na budowę podobno było, ale wydane z naruszeniem prawa. Okazało się też, że przeciwnicy pomnika nie zaskarżyli decyzji o jego postawieniu. Nie zdążyli, bo podjęto ją w trybie tajnym i bez społecznej dyskusji. Naruszono ustawę o samorządzie, wedle której stawianie pomników należy do wyłącznej kompetencji rady gminy, a ta nie miała okazji nawet się wypowiedzieć. Zarząd miasta wychodzi z założenia, że się nie dyskutuje. Bo - według niego - dyskusja odbiera mu możliwość podejmowania szybkich decyzji.
Burza wokół Skargi przeszła, a w centrum Krakowa pojawiły się kolejne budowle niepasujące do charakteru tej części miasta, np. nadbudowa hotelu Monopol przy ul. św. Gertrudy czy hotel Holiday Inn przy ul. Wielopole.
- Z pewnością w Krakowie przykładana jest nierówna miara do różnych inwestycji. Słyszałem o kimś, kto adaptował strych i musiał dostosować do jakiegoś regularnego schematu położenie okien połaciowych na dachu, którego nie widać. W urzędzie konserwatorskim powiedziano mu bowiem, dach jest piątą elewacją budynku i widać ją z samolotu. Z drugiej strony można dostawić kilka pięter nad budynkiem w strefie ochrony konserwatorskiej i to nikomu nie wadzi. Tego rodzaju projekty powinny być przedmiotem oceny większych, fachowych gremiów jeszcze przed rozpoczęciem inwestycji, a nie po, w ramach konkursu Archi-Szopa.
Dlaczego stawia się brzydkie budynki?
- Różne są wady nowych inwestycji. Jedną z nich jest zbyt duża skala. Niepokoi mnie nadmierne dogęszczanie przestrzeni zabudową o wielkich gabarytach. Dotyczy to zwłaszcza miasta dziewiętnastowiecznego (między Plantami i drugą obwodnicą), które z powodu istnienia austriackiej twierdzy rozwijało się w warunkach niedoboru terenu. Ale ekonomia działa w ten sposób, że bardziej opłaca się wybudować hotel na 100 niż na 50 miejsc. Hotel na 50 miejsc można zaprojektować tak, żeby się nie kłócił z otoczeniem i nie niszczył przestrzeni urbanistycznej.
Można odnieść wrażenie, że mieszkańcy niezbyt interesują się jakością architektury budynków. Większości ludzi nie razi szklana tafla na obrzeżach Plant. Cieszą się, że w ogóle pojawia się coś nowego.
- Jako społeczeństwo mamy prawdopodobnie niską świadomość estetyczną. W połowie XIX w. publicysta Julian Klaczko napisał, że Polacy nie powinni zajmować się sztukami pięknymi, bo i tak na tym polu nic nie zdziałają. Później starano się ten pogląd obalić, ale sytuacja ekonomiczna i polityczna na pewno rozwojowi sztuki nie sprzyjała. Przenosząc się w czasy nowe, trzeba przyjrzeć się programom szkolnym: jaki procent dzieci i młodzieży styka się z edukacją estetyczną. To jest przyczyna, dlaczego później, jako obywatele, nie reagują na szpetotę. Wiele osób zresztą reaguje, ale często - jak w przypadki Skargi, laureata Archi-Szopy 2001 - bez rezultatu.


Wywiad ukazał się w dodatku krakowskim do Gazety Wyborczej w dniu 17 czerwca 2002 roku, w ramach cyklu publikacji Archi-szopa 2002.