QUO VADIS

Udało mi się zdobyć bilety na przedpremierowy seans w Multikinie. Smród popcornu nie był na szczęście zbyt uciążliwy. Okazało się też, że sporo ludzi przyszło obejrzeć film a nie po to by sobie pogadać z kumplami, jak to ostatnio w modzie. Dzięki temu można było skupić się przez te trzy godziny na oglądaniu filmu.
Jaki jest film Kawalerowicza? Na szczęście nie powiela najgorszych schematów hollywoodzkich superprodukcji i nie jest filmem akcji, w którym gladiatorzy walczą nie mieczami a ciosami "wibrującej dłoni", Ursus załatwia byka prototypem strzelającego trójzębu a Marek Winicjusz ucieka z Ligią balonem skonstruowanym z glinianych tabliczek.
Osią filmu jest historia miłości Marka Winicjusza i Ligii. Moim zdaniem wątek ten został zbyt wyeksponowany i przez to pozostałe wydarzenia zdają się być tylko tłem dla tej historii. Czyżby Sienkiewicz napisał słaby scenariusz? Ponadto, o ile Paweł Deląg jakieś tam pojęcie o graniu ma (choć za często przypomina Pierce Brosnana) to niestety Magdalena Mielcarz jest może i ładna ale gra słabo (coś w stylu Zosi w Panu Tadeuszu - ale rola Zosi polegała na przebiegnięciu pare razy przed kamerą i zrobieniu paru grymasów końska twarzą). Niestety jeśli jakiś watek ma być wiodący w filmie to muszą go ciągnąć naprawdę dobrzy aktorzy.
Film zrobiony jest w stylu teatralnym, dużo dialogów, większość scen rozgrywa się we wnetrzach (styl "angielski" coś jak w serialu "Ja Klaudiusz"). Dobrzy aktorzy mogą pokazać co potrafia i jest takich paru.
Trela w roli Chilona Chilonidesa jest rewelacyjny, kolejna wielka rola w jego karierze. Bajor jako Neron jest również świetny, na szczęście nie przedobrzył i nie stworzył postaci zbyt szalonej i przerysowanej, ta rola jest właściwie stworzona dla niego. Linda jako Petroniusz jest także niezły, na szczeście jego szyderczy uśmieszek pojawia się tylko wtedy gdy jest to uzasadnione. Pieczka w roli Św. Piotra jest także bardzo dobry. Majchrzak również niezly choć czegoś mi w jego grze brakowalo, jakiegoś zdecydownia, czegoś bardziej żołnierskiego. Podobał mi się jeszcze Jerzy Nowak. Role kobiece, z wyjątkiem Ligii, całkiem niezłe ale drugoplanowe.
Sceny z lwami pożerającymi chrześcijan robią ogromne wrażenie, są przy tym nakręcone w inny sposób niż w zachodnich filmach. Walka Ursusa z bykiem także jest efektowna. Pożar Rzymu rozegrany dość kameralnie, nie robi takiego wrażenia jak choćby pożar w Ziemi Obiecanej Wajdy.
Stroje i scenografia nie rażą sztucznością, szkoda jednak że, Kawalerowicz nie docenia znaczenia detali tak jak to robił Has.
Na koniec muzyka, po Kaczmarku spodziewałem się czegoś rewelacyjnego, mam kilka jego płyt i gość jest świetny. Tu jednak nie stworzył muzyki, która by poruszała i została w pamięci. Może dlatego, że było jej niewiele i nie była zbytnio wyeksponowana?
Podsumowując, na pewno trzeba i warto zobaczyć. Najlepiej to zrobić w odnowionym kinie Kijów. Multikino, ze wzlędu na obecność dużych dawek popcornu odradzam. W moim odczuciu w rankingu ostatnich polskich superprodukcji prowadzi Pan Tadeusz, później trochę przerwy i w niewielkiej odległości Quo Vadis i Ogniem i mieczem. No i kto wie czy Faraon nie był lepszy.