Kraków, 6 maja 2005 - Taco.

Majowe spotkanie zapowiadało się niezwykle ciekawie. Już od dłuższego czasu mówiono o nim na całym mieście. Ba, nawet gazety kusiły się o liczne analizy jego potencjalnego przebiegu. Liczni uczniowie obiecywali wziąć w nim udział w tej czy innej formie. Ostatecznie niektórzy pojawili się na spotkaniu osobiście, inny zdali się na różne relacje z jego przebiegu
Do Taco przybyliśmy tuż przed rozpoczęciem spotkania. Już po chwili spotkanie się rozpoczęło. Emocje zaczęły narastać. Już na samym początku jeden z uczniów miał świetną sytuację ale jej nie wykorzystał. W 8 minucie znów świetna sytuacja ale kolejny uczeń jej nie wykorzystał, a wydawało się, że jest stuprocentowa.
Dopiero w 22 minucie jeden z uczniów stanął na wysokości zadania i zrobił co trzeba. Radość, okrzyki wiwaty z jednej strony, żal i zawód z drugiej. Sześć minut później uczniowie z drugiej strony byli w świetnej sytuacji ale jej nie wykorzystali. W 29 i 42 minucie znowu świetne sytuacje ale ponownie nie wykorzystane.
Później zrobiliśmy sobie krótką przerwę w spotkaniu, raptem kwadrans. Po przerwie poczynania uczniów stały się nieco nerwowe i chaotyczne. Trzeba było wymienić po dwóch uczniów. W 77 minucie znów znakomita sytuacja ale uczeń zawiódł.
W 82 minucie jeden z uczniów został zmuszony do opuszczenia lokalu, gdyż drugi raz został przyłapany na jakimś drobnym przewinieniu, ściągał czy co. Jeszcze w 87 minucie jeden z uczniów nie wykorzystał świetnej sytuacji. Do końca spotkania nie wydarzyło się już właściwie nic godnego uwagi.
Koleżanki i Koledzy. Następne spotkanie już 3 czerwca. Przybywajcie LICZNIE A GROMADNIE.
Mariusz

(15.05.2005)